Wywiad ze Stanisławem Wierzgaczem o sytuacji w klubie
Trudna sytuacja Wisły nie jest obojętna kibicom i sympatykom klubu, a przede wszystkim piłkarzom. O zdarzeniach w Wiśle i przyszłości, od strony zawodnika, opowiada bramkarz Stanisław Wierzgacz.
Od wielu tygodni sytuacja w klubie jest trudna, o ile nie tragiczna. Nie jest żadną tajemnicą, że przystąpienie do meczu Pucharu Polski i nowego sezonu III ligi stoi pod znakiem zapytania. Jak to wygląda od strony piłkarza? Czy zarząd informuje Was o bieżących sprawach?
- Nie powiem nic nowego dla kogoś, kto się tym interesuje, że od pół roku kondycja Wisły, pod względem finansowym, była zupełnie inna niż ta na boisku. Prawdą jest, że od strony zarządu nie mieliśmy żadnych konkretnych rozmów. Po sezonie, być może, było to związane z tym, że obecny zarząd sam do końca nie wiedział na czym stoi. Czytam czasami komentarze, że zarząd powinien rozglądać się za sponsorem. Racja, powinien, ale na to trzeba czasu. Nie usprawiedliwiam zarządu, ale to, w jaki sposób miasto postąpiło z klubem jest bardzo nie fair. Wygraliśmy ligę oraz Puchar Polski na szczeblu okręgu, a sytuacja wokół klubu jest taka, jakbyśmy spadli z ligi. Będąc zawodnikiem, jak i reszta chłopców, którzy kopią piłkę mogę stwierdzić, że ludzie w Sandomierzu "zarazili się" piłką nożną. Zrobiła się moda na Wisłę. Z meczu na mecz frekwencja i atmosfera były naprawdę super. Pamiętam, jak jeden z kibiców, na wieść, że jesteśmy w barażach, specjalnie na ten dwumecz przyleciał z Anglii, zostawiając wszystko by zobaczyć ukochaną drużynę, jak walczy na szczeblu centralny rozgrywek. Sama gra w spotkaniach z Radomiakiem, mówię o atmosferze i otoczce medialnej, była niesamowitym przeżyciem. Miasto mówiąc krotko "wypięło się" na klub i na społeczeństwo, dla którego ten klub jest ważny, albo nawet bardzo ważny. Wiem, że Sandomierz ma na pewno wiele większe problemy niż piłka, jednak koszty utrzymania zespołu nie obciążają aż tak znacząco budżetu miasta, żeby utrzymać się na trzecioligowym poziomie. Takie jest moje zdanie. Być może się mylę, bo nie znam i nie mam tak przejrzystej sytuacji jak np. Pan Burmistrz. Nie chcę nikogo tu obrazić. Co do meczu pucharowego, to przystąpimy. Dla mnie ten klub jest ważny. Ludzie związani z klubem są ważni i postaramy się zebrać na mecz. Nie jest to jednak proste. Wielu z nas jest już w innych klubach. Mamy umowy od lipca, więc tylko uprzejmość klubu, w którym jesteśmy, pozwoli nam zagrać w Pucharze Polski. Po raz ostatni w barwach sandomierskiej Wisły. Wystąpić i pożegnać się z kibicami.
Jak wygląda zadłużenie klubu wobec piłkarzy?
- W tym momencie jest to jedna pensja oraz premie ligowe. Jeśli zagramy z Sandecją, będą to również pieniądze z Pucharu Polski, przyznawane przez PZPN.
Myślisz, że Wisłę stać jeszcze na zatrzymanie piłkarzy z poprzedniego sezonu w klubie?
- Myślę, że jest to niemożliwe. Przede wszystkim dużym czynnikiem, przynajmniej dla mnie, była postawa trenera Tadeusza Krawca. Jarek Pacholarz również świetnie sprawdził się w roli asystenta oraz jokera, wchodząc z ławki i strzelając bardzo ważne bramki. Naszą siłą był świetny dobór charakterologiczny, a mówiąc inaczej, po prostu lubiliśmy swoje towarzystwo. W szatni była mega atmosfera. W życiu prywatnym również dawaliśmy radę. Każdy z nas był sobie niczym brat. Trener w niczym nie przeszkadzał. To samo było od strony zarządu, który nie próbował niczego narzucać czy wchodzić w kompetencje trenera. Nawet jak czasami, delikatnie przesadziliśmy ze świętowaniem po jakimś meczu. Tym charakterem wygraliśmy ligę bo drużyna po transferach zimowych była raczej na piąte może czwarte miejsce. Jeśli ktoś śledził mecze Wisły od kilku lat to na pewno zaobserwował jak drużyna jest związana ze sobą na boisku, jak i po za nim.
Jakie są Twoje plany na nowy sezon?
- Plany na przyszłość wyglądają następująco. Moim kolejnym klubem w przygodzie z piłką będzie prawdopodobnie KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Będzie to moje trzecie podejście do gry w KSZO. Na mój wybór wpłynęła głównie osoba trenera Tadeusza Krawca [obecnie trener KSZO]. Miałem też inne propozycje. Głównie z trzeciej ligi.
Dla Wisły najlepszy sezon w historii klubu może zostać przyćmiony przez nieoczekiwany spadek, albo w ogóle nie przystąpienie do rozgrywek. Co o tym myślisz?
Tak, jak wcześniej wspomniałem, szkoda mi najbardziej tych wszystkich ludzi, dla których ten klub to coś więcej niż tylko jedenastu piłkarzy na boisku. Nie mam pojęcia czy klub przystąpi do rozgrywek czy nie. Jakby się jednak nie stało, to w roku Jubileuszu 90-lecia klubu, jest to mało przyjemny moment. Zamiast hucznej imprezy może być cichy pogrzeb, i to jest w tym wszystkim najgorsze.
źródło: własne
Komentarze